Mieszkający z rodzicami chłopczyk spod Namysłowa został najbardziej zadłużonym dzieckiem w Polsce. Zawdzięcza to decyzji sądu w Kluczborku. Sprawę opisuje „Nowa Trybuna Opolska”.

Chłopczyk odziedziczył dług wraz ze spadkiem po dalekim krewnym. Dwulatek w życiu nie widział tego krewnego, pani Katarzyna – jego mama – widziała go raz, na własnym ślubie, a jej mąż ze dwa, trzy razy.

– Nie chcemy dla syna spadku, z którym wiążą się gigantyczne długi – mówi Katarzyna Kokot-Baran, mama Kevina. – Do naszego synka zaczną stukać wierzyciele, komornik. Musimy w jego imieniu ponosić koszty całej obsługi prawnej, jeździć po sądach, komornikach.

Długi zmarłego krewnego oszacowano na milion złotych. – Ale może być jeszcze więcej – podkreśla Katarzyna Kokot-Baran.

Rodzice chcieli w imieniu syna zrzec się felernego spadku, mają takie prawo. Ale sąd w Kluczborku odmówił.

– Nie rozumiem: gdybym szła z butelką wódki w jednej ręce i z synkiem za drugą rękę, zostałabym zatrzymana przez policję, sprawa trafiłaby do sądu, a ten ograniczyłby mi prawa rodzicielskie – mówi pani Katarzyna. – A tak sąd nie zgodził się, bym broniła dobra swego dziecka i jego prawa do spokojnej przyszłości. Wszystkim bliższym krewnym sąd pozwolił na odrzucenie spadku, a nam nie. Dwulatek ma być kozłem ofiarnym?

Prezes kluczborskiego sądu, Cezary Obermajer, mówi o sprawie: „spór jest wysublimowany prawnie”.

Wyjaśnia, że sąd nie wyraził zgody, aby rodzice w imieniu dziecka dokonali czynności prawnej wykraczającej poza zwykły zarząd majątkiem, a więc by odrzucili spadek, ponieważ uznał, że lepiej interesy dziecka będzie chroniło dziedziczenie zwane „przejęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza”.

A to oznacza, że spadkobierca odpowiada za długi spadkodawcy, ale do wartości wysokości spadku.

I tak „uszczęśliwiony” przez kluczborski sąd Kevin i będący jego przedstawicielami prawnymi rodzice mogą teraz być pozywani przez ewentualnych wierzycieli.

– Mamy uczyć nasze dziecko życia w kancelariach prawnych i tworzenia pism procesowych? – pyta mama Kevina.

Rodzice Kevina złożyli zażalenie do Sądu Okręgowego w Opolu. – I tu liczymy na sprawiedliwość – mówi mama Kevina. – Wciąż walczę o dobro swego dziecka.

Radca prawny Tomasz Konieczny i prawnik rodziców Kevina mówi, że sąd w Kluczborku popełnił błąd.

– Sądzę, że jego postanowienie zostanie decyzją Sądu Okręgowego w Opolu zmienione – dodaje Tomasz Konieczny. – Tylko co z tego, skoro na zrzeczenie się spadku jest pół roku. A ten termin mija 19 lipca! Więc nawet gdy sprawę wygramy, rodzice i tak pozostaną z felernym spadkiem. Będą musieli ponosić związane z tym koszty – na przykład spisu inwentarza – oraz poświęcać swój czas wierzycielom, którzy będą się zgłaszać do ich syna.

(Ewa Bilicka/nto.pl; op)

Link do artykułu :

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/opole/dwuletnie-dziecko-ma-milion-zlotych-dlugu,1,5563244,region-wiadomosc.html